ENNBOWoman: Izabela Disterheft

Od innowacji tylko krok do… transformacji. Kolejną bohaterkę naszego cyklu #ENNBOWoman poznajemy w momencie ważnych zmian w jej karierze. Izabela Disterheft ma za sobą lata doświadczenia pracy jako business developer – i wciąż tę samą, niezmiennie świeżą energię, chęć stawiania czoła nowym wyzwaniom, sięgania po więcej! Zastanawiałyście się, jak właściwie można zostać „pełnoetatowym” mentorem i jak to jest pracować w nadmorskiej stolicy polskiej innowacji? O tym wszystkim opowie nam Izabela Disterheft, majowa #ENNBOWoman!

 

Na zdjęciu: BLUZKA CAPE TOWN

– (ENNBOW): Aby dobrze przygotować się do rozmowy z Tobą, nie omieszkałyśmy oczywiście sprawdzić tego, jak przedstawiasz Twoją ścieżkę kariery na własnym koncie na LinkedInie. Całość Twojego doświadczenia zamykasz w trzech słowach-kluczach: business development, digital healthcare consultancy i leadership. Za tymi pojęciami jednak kryje się tak dużo! Bliskie Ci są zarówno technologia, jak i rozwój digital w medycynie – zaczynałaś jako affiliate manager w angielskim Birmingham, potem związałaś swoją karierę z polskim Pomorzem. Pełniłaś funkcję team leadera w InvestGDA, pracowałaś w Gdańskim Parku Technologicznym, byłaś dyrektor naczelną INTERIZON… Nie zapomnijmy także dodać, że jesteś współzałożycielką grupy doradczej EFFENEX oraz członkiem zarządu Funduszu Unicorn Nest! A to wszystko to tylko migawki z całej 15-letniej historii Twojej kariery! Powiedz nam, czym zajmujesz się obecnie?

 

– (Izabela Disterheft): Obecnie jestem w bardzo ciekawym momencie mojej kariery zawodowej. Podsumowałabym to słowem… „transformacja”. To nowe, ekscytujące doświadczenie, choć trudne. Wymaga dużej odporności – ale z  każdym, nawet i drobnym postępem daje moc satysfakcji. Nie chcę wchodzić w szczegóły, gdyż proces wciąż trwa. Obiecuję sobie jednak, że opiszę to, czego aktualnie doświadczam w jakąś zgrabną formą, gdy będę już czuć, że czas podsumowań nadszedł.

Na zdjęciu ŻAKIET PEACH REGENT | BLUZKA BIAŁA VIRGINIA | SPODNIE GRANATOWE HARVARD

– Wróćmy na chwilę do czasów, kiedy pracowałaś jeszcze we wspomnianym Gdańskim Par-ku Technologicznym. To polskie zagłębie postępu, jeden z dynamiczniej rozwijających się ośrodków rozwoju nauki i technologii w Polsce. Na 40 tysiącach m2 zgromadzono liczne laboratoria, hale produkcyjne, a także i biura (co ciekawe, nawet i to wirtualne!). Jednak powiedzieć, że zarządzałaś całym Parkiem to stanowczo za mało! Czy możesz nam przybliżyć, na czym właściwie polegała Twoja funkcja? Ze względu na charakter miejsca, zastanawiamy się, czy Twoje podejście do pracy było naznaczone świadomością jej społecznego wymiaru? Czy może podchodziłaś do niej, po prostu, jak do „zadania do wykonania”?

 

– To był bardzo ważny rozdział w moim życiu. Praca w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym (GPN-T) stała się dla mnie istotną lekcją zarządzania… na wielką skalę. Park jest przecież nieruchomością dużą (pod względem powierzchni) oraz o złożonej strukturze ( i mam tu na myśli m.in. laboratoria).

 

Do tego czuwałam nad pracą kilku interdyscyplinarnych zespołów. Ogółem pracowaliśmy dla ponad 100 przedsiębiorstw. Robiliśmy wszystko, aby te firmy wzrastały,  aby znajdowały partnerów biznesowych, fundusze kapitałowe itd. Nasz park gościł wielu ekspertów z całego świata. I muszę przyznać, że bycie w tyglu wspaniałych umysłów, osobowości i technologii było czymś fantastycznym. Wcześniej, w InvestGDA miałam okazję rozwijać park przemysłowo-technologiczny, co również wspominam jako niesamowite doświadczenie. Jednak GPN-T … to dopiero było szaleństwo! W ramach ciekawostki wspomnę tylko, że to właśnie w Parku powstawał film Loving Vincent, będący pierwszą na świecie pełnometrażową animacją malarską. W pewnym momencie nikogo już więc nie dziwił widok umorusanych farbami artystów, przechadzających się po korytarzach naszego parku. Ponadto, tu i tam biegały dzieciaki – ich rodzice mogli skorzystać z oferty naszego żłobka i przedszkola, założonych głównie z myślą o dzieciach pracowników naszych firm. Dzieciaki włączane były w różne inicjatywy „parkowe”, a samo ich kreowanie było czystą frajdą (dla przykładu – nie ma lepszego treningu „pitchowania” niż właśnie robienie tego przed grupą absolutnie szczerych 5-6 latków).

 

Traktowałam to miejsce jak drugi dom, a o jego rozwój dbałam jakby to było moje dziecko. Towarzyszyło mi w tym wszystkim poczucie pewnego rodzaju misji, większego celu.  Analogicznie – rozwój Parku oznaczał rozwój firm, a kiedy one wzrastały, to w siłę rósł również cały region. Łączyliśmy ludzi, idee. To coś, co dobrze mi wychodzi. A poza tym, wyobraźcie sobie tylko – wstajecie rano i zamiast „idę do pracy” mówicie „idę do parku”. Już samo to brzmi niebanalnie! 
 

Na zdjęciu: BLUZKA ICEBERG CAMBRIDGE

– Zdecydowanie! Doświadczenie pracy w takim miejscu na pewno jest nie do zapomnienia! Ale zgadujemy, że na samym szczycie Twojego CV znalazłaby się jednak  rola mentora dla EIT Health. Zresztą, jako członek zarządu Unicorn Nest i współzałożycielka grupy doradczej EFFENEX musisz być świadoma tego, jak ważne – czy to przy stawianiu pierwszych zawodowych kroków, czy przy budowaniu swojego biznesu – jest mienie przy sobie kogoś, kto mógłby posłużyć dobrą, merytoryczną radą, wskazać drogę, nawet konstruktywnie skrytykować. Właściwie, skąd w ogóle u Ciebie pomysł, by to właśnie mentoringowi – spośród wszystkich innych aspektów Twojej kariery –  poświęcić szczególną uwagę?

– Do pierwszego programu mentoringowego zostałam zaproszona właśnie wtedy, kiedy pełniłam rolę Dyrektora Gdańskiego Parku Naukowo – Technologicznego. Był to program Girls Go Startup Academy. Po nim przyszła kolej na Leam in STEM. Do obu zaprosiła mnie Bianka Siwińska z Fundacji Perspektywy. I jestem jej za to ogromnie wdzięczna, bo tak naprawdę pomysł stania się mentorką… spadł mi z nieba! A ja miałam otwartość podjęcia się nowego wyzwania i nowej roli. Chęć niesienia pomocy innym chyba trzeba nosić w sercu. Natomiast mentorowania człowiek uczy się całe życie.

Do roli mentora w EIT Health zaaplikowałam z ciekawości i chęci pracy z zagranicznymi zespołami. Jako pierwsza zgłosiła się spółka niemiecka. Potem – portugalska. Praca z ludźmi różnych narodowości, kultur zawsze mnie fascynowała. Zresztą, mnie od dziecka pchało w świat i pierwsze kroki ścieżki zawodowej stawiałam zagranicą. Ale to już inna historia i wątek.

Miałam szczęście obserwować Anię Hejkę przy pracy i uczyć się od niej. To ona zaprosiła mnie do wspólnego projektu, razem budowałyśmy Fundusz Kapitałowy Unicorn Nest. Mentoring i wsparcie eksperckie było jednym z najważniejszych wyróżników UN.

Uczyłam się od Ani, a potem wspólnie uczyłyśmy naszą młodszą koleżankę – świeżo upieczoną, niezwykle ambitną absolwentkę z  ciekawym już doświadczeniem. Chyba to właśnie wtedy zrozumiałam, czym naprawdę jest mentoring (oraz reverse mentoring) , poczułam moc tego przepływu energii i wiedzy. Ania niestety odeszła. Ale jej słynne: „never give up” zostanie ze mną na zawsze.

 

Na zdjęciu: BLUZKA MANDELA | SPÓDNICA REFLECTING POND TUBE

– Czyli można by powiedzieć, że to Ania Hejka była Twoją mentorką?

– Tak, choć nie tylko. Mogę powiedzieć, że miałam i wciąż staram się mieć w życiu kogoś, kto byłby dla mnie mentorem.  Zacznijmy od Ani – to dla mnie wcielenie mądrości i odwagi. Nota bene, pamiętam, jak będąc niedawno w Nowym Jorku (już po odejściu Ani z naszego zespołu), dotarłam na Wall Street, do słynnej Fearless Girl. Gdy stanęłam naprzeciwko niej…przeszył mnie dreszcz. W tych posągowych rysach twarzy rozpoznałam Ankę. Czas jakby na chwilę się zatrzymał. To było bardzo mocne odczucie, a obraz tej sceny mam ciągle w głowie.

Swego czasu miałam szczęście pracować z profesorem ze Stanford University. Pamiętam, jak przyjechał do Polski. Był u nas, w GPN-T. Rozmawialiśmy o planach, pomysłach. O moim nowym stanowisku. On powiedział wtedy bardzo ważną rzecz: „pamiętaj, abyś nie zakopała się w papierach. Zza biurka łatwo stracić perspektywę”. Wspierał mnie też profesor z University of Austin. Jemu jestem wdzięczna za to, że miał dla mnie czas i mądre słowo wtedy, gdy podejmowałam decyzje o zmianach.

Cieszę się, że mam szczęście obcować z naprawdę mądrymi ludźmi, wśród których są zarówno silne w swojej kobiecej delikatności ekspertki, jak i wrażliwi w swojej męskiej sile mężczyźni.

 

Na zdjęciu: SUKIENKA CZARNA AMARYLIS

– Jesteś więc idealną osobą,  która mogłaby nam odpowiedzieć na pytanie, na czym polega tzw. reverse mentoring!

– Reverse mentoring osadza się na otwartości i na posiadaniu przekonania, że ciągle jest jeszcze coś, czego możemy się uczyć. Możemy, oczywiście, ująć ten proces w jednostronnym przepływie wiedzy – z czym mamy do czynienia, kiedy to my komuś mentorujemy. Ale równie dobrze można się uczyć od siebie nawzajem – i na tym polega właśnie reverse mentoring. To, ile tego wchłoniemy zależy tylko od nas, od zgromadzonych w nas pokładów pokory i od tego, czy potrafimy słuchać. Liczą się uwaga i wspomniana już otwartość na nowe, na inne.

– Czyli Twoja praca w dużej mierze osadza się nie tylko na zdobywaniu nowych doświadczeń, ale też – a może zwłaszcza –  na dzieleniu się z innymi tym, czego sama się już nauczyłaś „na własnej skórze”. Nie będzie chyba w takim razie nadużyciem, jeśli dopowiemy, że stawiasz nie na mega koncerny, lecz na kreatywne biznesy i rozwijających aktywnie swoją działalność przedsiębiorców. Wyjaśnisz nam, czemu swoją energię skupiłaś właśnie na start-upach? Dlaczego to praca z nimi daje Ci szczególną satysfakcję?

– Bo lubię zmienność, wyzwania. Łatwo przychodzi mi łączenie różnych elementów, tworzenie większego obrazu. Wierzę w partnerstwo i synergię. Boję się tego, że coraz bardziej zapominamy o tym „ludzkim” aspekcie pracy – a dla mnie to właśnie człowiek jest ważny. No i chyba w tym wszystkim chodzi też o sprawczość i tempo. Mam w sobie pewnego rodzaju niecierpliwość. Lubię, gdy sprawy posuwają się sprawnie do przodu (co wcale nie oznacza, że szybko, raczej chodzi o brak zastoju). Czuję satysfakcję, gdy zadania z listy zadań do wykonania zmieniają status na „załatwione”. Szybko zastępuję je nowymi i… zabawa zaczyna się od nowa!

 

Na zdjęciu: SUKIENKA AMARYLIS

– A gdybyś mogła dokończyć zdanie: Moją ambicją jest…?

– Zachować balans. Aby żyć jak najdłużej w zdrowiu i w dobrym humorze, w poczuciu spełnienia i komfortu z samą sobą. I aby nigdy się nie poddawać, ciągle próbować nowego (nota bene, mamy w rodzinie takie życzenie, które ciągle sobie powtarzamy: abyś zrobiła/ł coś po raz pierwszy, co będzie oznaką, że ciągle jesteś młoda/y. Ja zawsze życzę tego moim rodzicom, oni – mnie. Działa motywująco!).

– Cóż, podsumowując, Twoja ścieżka kariery może być inspiracją dla innych , a po 15 latach doświadczenia w środowisku biznesowym musisz się już czuć jak ryba w wodzie! Jednak wszystkie jesteśmy świadome tego, że dla kobiet jest ono bardziej nieprzychylne niż dla mężczyzn – dużo mówi się o zjawisku szklanego sufitu. Czy sama kiedykolwiek zetknę-łaś się z tym problemem? Jeśli tak, to może miałabyś dla nas cenne wskazówki, jak poradzić sobie z taką formą dyskryminacji?

– Mam za sobą drobny incydent. Jasno zakomunikowałam wówczas sprawę prezesowi zarządu. Dałam wyraz swojemu niezadowoleniu i pokazałam, dlaczego sprawy powinny potoczyć się inaczej – opierając się o fakty i liczby. Moja prośba o wyrównanie sytuacji została uwzględniona. Nie spełniono jej od razu, ale – koniec końców – spełniono.

Na szczęście, radykalna forma dyskryminacji mnie nie dotknęła. Nie wiem, jak bym się zachowała. W końcu: „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Udzielanie zatem przeze mnie porady w tym aspekcie byłoby dalece niewłaściwe.

New call-to-action 

– A jako leaderka, mentorka i mama malutkiej córeczki – jaką poradę przekazałabyś następnym pokoleniom dziewczyn?

– Wszystko przychodzi w odpowiednim czasie. Nie warto bić głową w mur, spieszyć się uparcie i uporczywie. Lubię ten cytat R. Kapuścińskiego: „Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza”.

Warto za to postawić na autentyczność. Nie ustawać w samorozwoju. I oczywiście: nigdy się nie poddawać. Próbować, choćby po to, aby powiedzieć sobie, że przynajmniej spróbowałam. 

Na zdjęciu: BLUZKA CZERWONA DAPHNE SPODNIE GRANATOWE HARVARD

– To teraz może coś nieco lżejszych tematów : ) Mówi się, że nie ma rzeczy, której nie można by znaleźć w damskiej torebce. My sprecyzowałybyśmy – w torebce businesswoman! Zdradziłabyś nam, co Ty zawsze zabierasz ze sobą?

– Temat torebki to w moim przypadku nieoczywista sprawa. Owszem, podobają mi się torebki, ale nie lubię ich nosić. Dlatego mam ich mało. Jedną, którą noszę bardzo długo, znajdą się gdzieś w szafie jeszcze jakieś dwie inne – ot tak, aby czasem coś zmienić. Powiedzmy, że stały punkt programu to w moim wypadku… notes i pióro. Zawsze zapisuję myśli, pomysły, zadania do zrobienia.

Mam zawsze ze sobą błyszczyk do ust i krem do rąk.  Do tego mały przybornik do paznokci z pilniczkiem w roli głównej (zadbane dłonie i paznokcie to dla mnie ważna sprawa). Ot, nic specjalnie więcej.

– I ostatnie pytanie! Jako marka stworzona z myślą o aktywnie realizującej swoje cele i aspiracje businesswoman, ENNBOW poświęca wiele uwagi opisywaniu inspirujących kobiet i ich definicji sukcesu. Odwróćmy jednak role: jak Ty opisałabyś ENNBOW i jak zdefiniowałabyś nasze ubrania?

– Jestem oddaną ambasadorką ubrań ENNBOW od lat. Wyznaję zasadę mówiącą, że w prostocie leży moc elegancji. Lubię falbany, koronki, wzory – tak, jednak u innych… Ja najlepiej czuję się w prostych krojach i mocnych kolorach. Jeśli np. wybiorę odcień niebieskiego, będzie to lodowy błękit, soczysty turkus albo nasycony granat. ENNBOW to  dla mnie synonim uniwersalności. I, co najważniejsze – to wygoda w pełnym znaczeniu tego słowa. Wystarczy skompletować kilka rzeczy, aby codziennie wyglądać inaczej. To ogromny komfort i oszczędność czasu. Doceniam poczucie wygody, jakie zapewniają Wasze materiały oraz to, że ubrania się nie gniotą, nie „wypychają”.  Genialne rozwiązanie! No i jeszcze jedno – coś, co może być dla niektórych absolutem… tych ubrań w zasadzie nie trzeba prasować! Czyli, wygonie i elegancko – czegóż chcieć więcej?!

Koszyk

Brak produktów do zakupów

Twój koszyk jest pusty