ENNBOWoman: Olga Grygier-Siddons

Być kobietą w biznesie – czyli? To, jak potoczyło się życie Olgi Grygier-Siddons może być jednym z wariantów takiej definicji. Nasza #ENNBOWoman dawno temu postanowiła, że jedynym decydentem w jej życiu będzie ona sama. Choć od lat stała na czele PwC w Europie Środkowej, nie daje się sprowadzić do tylko jednej roli. Realizuje się na wielu płaszczyznach – zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Wir historii sprawił, że już na początku swojej dorosłości musiała radzić sobie w obcym kraju, zdana tylko na siebie. Potem jako kobieta budowała swoją pozycję w zdominowanym przez mężczyzn świecie biznesu. Teraz podejmuje się kolejnego wyzwania – stworzenia centrum rozwijania umiejętności dla liderów przyszłości opartego na doświadczeniach. Co sprawia, że każdego poranka budzi się z energią do działania? I jak doszła tu, gdzie jest?

Na zdjęciu: SUKIENKA CZARNA GRACE

 (ENNBOW) W wieku 18 lat wyjechałaś na studia do Wielkiej Brytanii. Na Wyspach zaczynałaś budować swoją karierę. Czy możesz opowiedzieć nam więcej o tamtym czasie? Jaka była Twoja pierwsza praca?

 

– (Olga Grygier-Siddons) Po ukończeniu studiów zostałam audytorem. Początki były trudne, bo dostawało się wiele poleceń robienia rzeczy, które wydawały się bez sensu. Dobrze pamiętam mój pierwszy dzień pracy – wizyta w największej grupie piekarni w Nottingham (Wielka Brytania). Moim zadaniem była fizyczna weryfikacja ilości pszenicy w ogromnym spichlerzu. Postanowiłam podejść do tego wyzwania w sposób odkrywczy – starałam się rozwiązać zagadkę „po co to robię” i odpowiedzieć sobie na pytanie o to, jaki moja praca może mieć wpływ na kondycję finansową spółki. Dzięki takiemu podejściu nawet najżmudniejsze zadania stawały się ciekawsze i nabierały sensu.

– Wyobrażamy sobie jednak, że początki nie należały do najłatwiejszych. Zdecydowałaś się na wyjazd do Londynu i zaryzykowałaś pozostanie w Anglii – mając na względzie ryzyko braku możliwości powrotu do Polski. Opowiesz nam więcej o tej historii?

– Wyjechałam w sierpniu 1981r, czyli kilka miesięcy przed stanem wojennym. Planowałam spędzić trzy tygodnie u krewnych w Manchester. Kiedy byłam już w Anglii, pojawiła się okazja przedłużenia pobytu. Bardzo się z tego ucieszyłam, bo w tamtych czasach okazja na następny wyjazd za granicę mogłaby się już nie pojawić. W grudniu przyszło mi podjąć decyzję, która całkowicie zmieniła moje życie – zostać w kraju, który oferował mi szansę na przyszłość i zdać się na samotność i liczenie całkowicie na własne siły, czy też wracać do rodziny i przyjaciół w Polsce, gdzie na ulice wyjechały czołgi. Tę życiową decyzję podjęłam bardzo szybko, jak zresztą mam w zwyczaju. Głęboko w sercu wiedziałam, że pozostanie w Wielkiej Brytanii było dla mnie właściwą, chociaż zdecydowanie trudniejszą, drogą.

 Na zdjęciu: BLUZKA GRANATOWA SHIBA | SPODNIE GRANATOWE DOTS

– Od tamtej pory minęło trochę czasu, wraz z którego upływem wspinałaś się po kolejnych szczeblach kariery. Właściwie, w Twoim przypadku wszystko potoczyło się niemalże tropem wymarzonego scenariusza: praca w wielkiej korporacji, a przy tym smak przedsiębiorczości. To przecież Ty budowałaś w Polsce i w całym regionie Środkowo-Wschodniej Europy PwC. Co uznałabyś więc za swój największy sukces? Z czego najbardziej dumna?

– Ciekawe pytanie. Jeszcze kilka lat temu odpowiedziałabym, że najbardziej dumna jestem z pozycji PwC w Polsce, którą to wspólnie budowaliśmy. Z perspektywy czasu widzę jednak, że moim największym sukcesem było poznanie wspaniałych ludzi na mojej drodze. Jestem dumna z tego że pomogłam wielu osobom w ich rozwoju i budowaniu kariery.

– By osiągnąć sukces, czasem trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Co to oznacza dla Ciebie? Możesz podać przykład trudnej sytuacji, w której mimo strachu zaryzykowałaś i to dało niesamowite efekty?

– Powrót do Polski w 2004 roku, kiedy miałam ustabilizowaną pozycję w naszej londyńskiej firmie, będąc tam doświadczonym partnerem, stał się następnym przykładem trudnej decyzji i konieczności podjęcia ryzyka. Życie nauczyło mnie, że jeśli czuję się komfortowo, to oznacza, że się nie uczę, lub mówiąc językiem finansowym , „amortyzuję swoje aktywa”. Oczywiście, nie mam tu na myśli radości, którą odczuwam z tego, co robię. Zauważyłam, że rozwój, uczenie się czegoś nowego, zawsze rodzi się w jakimś bólu, trudzie, a czasami strachu – czy „dam sobie radę?” Jednak doświadczenie mi mówi, że to właśnie te trudne chwile dostarczają mi największą wartość – dzięki nim staję się mądrzejsza, lepiej rozumiem zmagania innych ludzi.

 

– Pozostając w temacie – w ENNBOW wydałyśmy niedawno ebooka, poświęconego tematyce, która szczególnie nas interesuje – pewności siebie i jej wykształcaniu. Dlatego nie możemy Cię nie zapytać o Twoje zdanie w tej materii. Sądzisz, że brak pewności siebie wśród kobiet stanowi duży problem? I jeśli tak, to jakie są Twoim zdaniem jego przyczyny? Czy masz jakieś sposoby na radzenie sobie w takich chwilach?

– Wiara w siebie, we własne siły, jest ogromnie ważna w każdym obszarze życia, również w biznesie. Nabieramy jej pokonując przeszkody, stawiając czoła wyzwaniom, pokonując lęk i niepokój. Uwielbiam cytat Churchilla „sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”. To właśnie te doświadczenia pokazują, że radzimy sobie nawet w najtrudniejszych sytuacjach i dają nam poczucie bezpieczeństwa. Pewność siebie bez tych doświadczeń jest arogancją. My kobiety często mamy problem z perfekcjonizmem, zamiast cieszyć się ze „egzamin zdany”, obwiniamy się, że nie zdamy na 100%.

Na zdjęciu: SUKIENKA CZARNA GRACE

– A co według Ciebie składa się na zbudowanie silnej marki osobistej? Czy uważasz, że jest ważna w osiągnięciu sukcesu? A może wcale nie pomaga?

– Dla mnie ważny jest cel, misja – po co coś robimy. To daje nam energię, siłę działania, która jednoczy ludzi wokół nas. To, jak działamy, jak traktujemy ludzi, jakie mamy wyniki, tworzy nasza markę, lecz praca nad marką osobistą nie powinna być celem samym w sobie.

– Jako businesswoman doszłaś do samego szczytu. Czy kiedykolwiek musiałaś mierzyć się z przebijaniem tzw. szklanego sufitu? i jeśli tak, to jak sobie z tym poradziłaś?

– Nigdy nie myślałam w tych kategoriach. Chociaż oczywiście, zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem jedyną kobietą , czy też jedyną osobą z naszej części Europy, na spotkaniu. To zawsze motywowało mnie do tego, aby pokazać, że my kobiety, my Polacy, też potrafimy, oraz do tego aby wspierać i pomagać innym.

Na zdjęciu: SUKIENKA CZARNA GRACE

– Ale czy taki tryb życia i taka ogromna kariera pozwala jeszcze na szczęśliwe życie osobiste? Jak łączyć rolę matki, żony i szefowej?

Zawsze miałam problem z tym, aby zdefiniować „szczęśliwe życie”. U mnie to nieustanne zmagania – z jednej strony pasja i ogromne zaangażowanie w to, co robię zawodowo, a z drugiej, wyrzuty sumienia, radzenie sobie z logistyką życia codziennego oraz tęsknota za domem i bliskimi. Bycie na szczycie oznacza duży wpływ na to, co się wokół nas dzieje. Ta moc sprawcza daje ogrom energii, ale płaci się za tą cenę.

– A czy wierzysz w coraz głośniejszą ideę “siostrzanej solidarności”? Jak kobiety mogą według Ciebie nawzajem pomagać sobie w pracy?

– Dzisiejsze wyzwania, i te globalne – pandemia, zmiany klimatyczne, i te nam bardzo bliskie – ochrona zdrowia, edukacja, potrzebują prawdziwego przywództwa. Musimy wspierać się nie tylko ze względu na „siostrzaną solidarność”, ale przede wszystkim kobiece przywództwo jest potrzebne do rozwiązywania coraz trudniejszych i bardziej złożonych problemów.

 Na zdjęciu: BLUZKA GRANATOWA SHIBA | SPODNIE GRANATOWE DOTS

– Ostatnio zrezygnowałaś ze stanowiska szefowej PwC i zdecydowałaś się rozpocząć nową przygodę. Czym dokładnie teraz się zajmujesz? Czym jest „Villa Poranek” ?

Nic nie trwa bez końca. Chciałam mieć czas na jeszcze jedną przygodę. Rozwój liderów i wspieranie ich w tym, jak stawiać czoła dzisiejszym wyzwaniom to moja pasja i cieszę się ogromnie, że mogę się teraz całkowicie temu poświęcić. „Villa Poranek” to nie tylko miejsce, ale również metafora tego, co teraz robię.

– Skąd wziął się pomysł na stworzenie tego miejsca? Miejsca w sensie metamorficznym jak i również dosłownym?

– W mojej ponad 30-letniej karierze, często myślałam o tym, jak ważne są kluczowe spotkania, ten czas kiedy w ramach zespołu, zarządu, musimy wspólnie przedyskutować trudne sprawy, znaleźć rozwiązanie, podjąć decyzje, często mając różne poglądy. Teraz, podczas pandemii widzimy, jak ważny jest ten fizyczny kontakt między ludźmi. Ważne jest również miejsce, gdzie te spotkania się odbywają. Często robimy je w biurze, gdzie myślimy o tysiącu różnych operacyjnych spraw. Hotele pełnią zwykle wiele funkcji, więc często brak tam odpowiedniej, spójnej atmosfery. Centra konferencyjne są duże i brak tam intymności. Postanowiliśmy więc z mężem, który również pracuje z zarządami firm, że chcemy stworzyć unikalne miejsce dedykowane do ważnych spotkań i wspierania liderów.

Projekt odbudowy tego historycznego miejsca w sercu Konstancina powstał kilka lat temu. Ten przepiękny budynek z ponad 100 letnia historią był całkowicie zdewastowany. Wymagał nie tylko całkowitej odbudowy, ale też nadania mu nowej misji. Ja zaś potrzebowałam nowego projektu, przynoszącego namacalne i widoczne dla oka wyniki.

 

– Z tego, co wiemy, będzie to „Experiential Learning Hub” – co kryje się za tą ekscytującą nazwą? Czego będziecie uczyć i jak będzie się to wiązać z nowoczesną koncepcją umiejętności przywództwa?

– Dużo się mówi o potrzebie nieustannej nauki i rozwoju. Problem w tym, jak to robić. Dzięki technologii wiedza jest dzisiaj bardziej dostępna niż kiedykolwiek w naszej historii. Siedząc w domu, możemy wysłuchać wykładów prowadzonych przez najlepszych wykładowców tego świata. Problem bardziej polega na tym, jak wykorzystać tę wiedzę do tego, co chcemy osiągnąć. Jak wyciągać odpowiednie wnioski z własnego doświadczenia i tego, co doświadczyli inni. Jak wprowadzać zmiany w naszym otoczeniu, zespole, firmie. Jak zmieniać swoje zachowania i nawyki. Pięknie ujął to Gandhi: „sami musimy stać się zmiana, do której dążymy w świecie”. To właśnie nad tymi aspektami będziemy pracować w ramach Experiential Learning Hub, który ma swoją siedzibę w Willi Poranek.

– Na zakończenie – jakie są Twoim zdaniem najbardziej przyszłościowe umiejętności, które warto w sobie wykształcić, by odnaleźć się w świecie jutra?

– Umiejętność nieustannego uczenia się i wyciągania wniosków z tego, co się dzieje wokół nas.

Na zdjęciu: BLUZKA GRANATOWA SHIBA | SPODNIE GRANATOWE DOTS

Zapisz się do klubu ENNBOWoman

Koszyk

Brak produktów do zakupów

Twój koszyk jest pusty